• Menu
  • Menu

Duńskie świąteczne tradycje bożonarodzeniowe czyli jul w Danii

W poniższym artykule opowiemy Wam trochę o czasie przedświątecznym w Danii. Myślę, że temat jest warty uwagi ponieważ duńskie świąteczne tradycje bożonarodzeniowe zdecydowane różnią się od tych znanych nam z Polski.

Grudzień jawi mi się od paru lat jako miesiąc duńskiej nietrzeżwości narodowej. Wszystko to za sprawą julefrokostów czyli spotkań wigilijnych, których początek sięga w Danii lat 40 XX wieku. Początkowo było to zaproszenie przez kierownika pracowników, po skończonej 24 grudnia pracy, na kieliszek porto i kawałek (kransekage) – tradycyjnego ciasta marcepanowego, by w miłej atmosferze życzyć sobie „Wesołych Świąt”. W latach 50′ julefrokosty zaczęły być obchodzone w przeddzień Wigilii i od drugiej połowy lat 60′ stopniowo nabierały mniej oficjalną formę. Znikała powoli hierarchia, dyrektorzy spożywali posiłek razem ze swoimi pracownikami, co wcześniej było nie do pomyślenia. Spotkania te zaczęły być też coraz bardziej „zakrapiane”.

Julefrokost

Julefrokost to pierwsza z rzeczy, które przychodzą im na myśl, gdy ktoś pyta o duńskie świąteczne tradycje bożonarodzeniowe.

Organizacja tego świątecznego jubla wygląda różnie. W niektórych instytucjach urządzana jest w pomieszczeniach socjalnych, gdzie pracownicy umawiają się co kto przyniesie do jedzenia i picia lub zamawiają catering. W innych rezerwuje się restaurację. Jedzenie może być tradycyjne jak na wigilię, ale nie musi. Natomiast każda szanująca się restauracja, niezależnie od serwowanej kuchni, w grudniu ma w menu szczególny deser – ris a la mandel. Jest to ryż na mleku z migdałami serwowany na zimno i polany ciepłym sosem wiśniowym. Coś na co czekam cały rok.

Uczestnictwo w takim spotkaniu nie jest oczywiście obowiązkowe, ale na pewno należy do dobrego tonu. Cechą wspólną wszystkich spotkań jest to, że uczestnicy niezależnie od sprawowanej funkcji w ten wieczór są sobie równi. Każdy ma czuć się swobodnie, śpiewy i tańce są mile widziane i można też pić ile dusza zapragnie. Często przez to puszczają hamulce – jedni się biją a drudzy wręcz przeciwnie. Przez cały grudzień od czwartku do soboty restauracje pękają w szwach, jest ciężko zamówić taksówkę, ulicami wężykiem wędrują biesiadnicy, a w powietrzu unoszą się opary julebryg i cięższych alkoholi. Mój kolega, skandynawista zresztą, powiedział kiedyś, że po julefrokostach często dochodzi do rozstań czy rozwodów. Niekoniecznie był to żart…

Z rodziną

Julefrokosty obchodzone są też w domach. Zaprasza się rodzinę i przyjaciół, z którymi nie spędza się z różnych powodów Wigili. Serwowane są tradycyjne duńskie wigilijne potrawy flæskesteg (pieczeń wieprzowa) æbleflæsk (pieczony boczek z jabłkami), stegte fisk (smażona ryba ), æg med rejer og kaviar (jajka z krewetkami i kawiorem), lun leverpostej med champignon og bacon (pasztet na ciepło z pieczarkami i boczkiem). Do kolacji pije się julebryg (piwo bożonarodzeniowe), wino bądź snaps czy akvavit – Ålborg i Gamle Dansk. Jako deser podawany jest ris a la mandel. Po jedzeniu i kawie Duńczycy grają w raflegaver. Zabawa jest przy tym przednia, a emocje sięgają zenitu. Po kolacji często gęsto podchmieleni Duńczycy wracają samochodem do domu. Na szczęście nie szybciej niż 40 na godzinę…

Raflegaver -świąteczne tradycje bożonarodzeniowe

Raflegaver są grą o prezenty znaną pod wieloma nazwami takimi jak: pakkeleg, gavespil, pakkejagten, gaveleg, pakkespil lub julespil. Szczerze mówiąc ja nigdy nie słyszałam innej nazwy niż Raflegaver. Gra się w nią na julefrokostach, julehygge, w niedziele adwentowe. Niektórzy grają w nie również w Wiglię czy w pierwszy i drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Na spotkanie każdy z uczestników przynosi ze sobą ustaloną wcześniej ilość zapakowanych ładnie prezentów. Cena paczek jest również wcześniej ustalona. Zazwyczaj są to tanie przedmioty. Ostatnio nawet widziałam w sklepie kosze z gotowymi paczkami po 25 kr i po 50 kr co świadczy o wielkiej popularności gry.

Reguły

Potrzebnych jest co najmniej: 2 graczy, 2 prezenty i kość do gry. Wszystkiego im więcej tym weselej. Prezenty układa się w jednym miejscu – na stole albo gdzieś w rogu. Ustala się reguły z uczestnikami i zaczynamy pierwszy etap. Każdy po kolei rzuca kością. Kto wyrzuci 6 zabiera dla siebie prezent, jeśli wyrzuci jedynkę prezent, który wcześniej zdobył musi oddać sąsiadowi po prawej. Gdy kolej gracza wypadnie gdy biegnie on po paczkę ruch mu przepada – tu trzeba być szybkim. Etap kończy się gdy wszystkie prezenty znikną ze wspólnej kupki. Drugi etap polega na … zabieraniu prezentów współbiesiadników w ustalonym wcześniej czasie. Gra kończy się wraz z dźwiękiem budzika i następuje rozpakowywanie łupów.

Gdy jest wielu graczy warto puścić w obieg kilka kubków z kośćmi by gra była dynamiczna. Można też rzucać dwiema kościami na raz i zabierać paczki po wyrzuconej 6 lub dwóch jednakowych cyfrach. Możliwości jest mnóstwo, trzeba je tylko ustalić przed rozpoczęciem gry. Ostatnio zostałam zaproszona na julefrokost do duńskiej rodziny moich przyjaciół. Tam Raflegaver miały trzy etapy. Ostatnią częścią gry była walka o rozpakowane paczki. Byłam sceptyczna co do tego pomysłu, ale widząc zajadłość z jaką nastolatki walczyły o toster, a dorośli o ręcznie robioną przez moją przyjaciółkę świeczkę uznałam, że ostatecznie może być. Było przy tym mnóstwo śmiechu i ruchu tak potrzebnego do spalenia wchłoniętych wcześniej kalorii. Zabawa polega „upolowaniu” jak największej liczby prezentów.

Julenisser – druga odsłona

Gdy chodziłam do duńskiej szkoły, do mojej klasy przywędrowały Julenisser. Pod koniec listopada każdy z uczniów wyciągnął los z imieniem kolegi, dla którego był Julenissem. Od pierwszego grudnia do ostatniego przed świętami dnia szkoły trwała zabawa. Julenisse mógł robić prezenty, żarciki i psoty kiedy i ile chciał. Mógł być miły lub wredny i miał prawo wyznaczać zadanie do wykonania zanim dał prezent. Ostatniego dnia w czasie klasowego julehygge każdy musiał spróbować odgadnąć kto był jego julenissem i powiedzieć dlaczego tak myśli.

Julehygge

Julehygge jest to czas przed Bożym Narodzeniem spędzony w jakiś przyjemnym sposób. Słowo przyjemny ma tu zasadnicze znaczenie. Mój pracodawca ze względu na formę swojej firmy w miejsce julefrokost’u, zdecydował się na coroczne organizowanie julehygge. Jednego grudniowego dnia wszyscy pracownicy mają możliwość przyjścia do siedziby firmy między godziną 10 a 17. Zostaną poczęstowani æbleskive, bezalkoholowym gløgg’iem, kawą i herbatą. Jest też bożonarodzeniowa konkurencja, gdzie można wygrać kosz pełen słodkości i zazwyczaj małe prezenty dla pracowników. Każdy siedzi ile chce. Dla wielu z nas jest to jedyna poza kursami szansa na poznanie i rozmowę z kolegami z pracy.

Inną formą julehygge może być też świąteczna herbata ze znajomymi, pieczenie ciasteczek z dziećmi i dosłownie wszystko co nam sprawia przyjemność. Czerpanie przyjemności w adwencie jest niewątpliwie tym co odróżnia Duńczyków od Polaków. Wspomniane ciasteczka znikają stopniowo przez cały adwent w żołądkach, a nie jak w Polsce w puszkach zadekowanych głęboko w szafie przez panie domu i wyciągane dopiero na święta.

Æbleskiver - duńskie świąteczne tradycje

Julemarked – Bożonarodzeniowe jarmarki

Julemarkeder mają swoje korzenie w niemieckiej kulturze. W Danii wyglądają one jednak trochę inaczej. Są skromniejsze i mniej tętniące życiem, ale też mają swój urok. Tak jak i w Niemczech kupić można tu wszelkiej maści ozdoby choinkowe, ręcznie robione julenisser, świeczki i wieńce adwentowe oraz kartki świąteczne. Gdy człowiek poczuje się zmęczony i głodny może się posilić w jednym z namiotów z jedzeniem. Zazwyczaj serwowane jest – schab pieczony ze skórą, pieczone kartofle z różnorodnym nadzieniem i kiełbaski z bułką. Gdy się zmarznie dobrze jest wypić gløgg. Koniecznie trzeba też spróbować prażonych migdałów, których zapach unosi się nad całym jarmarkiem. Oczywiście w Danii nie może zabraknąć słodyczy z lukrecją, ulubionym przysmakiem Duńczyków. Osobiście uważam, że nie ma większego świństwa, że trzeba być urodzonym w Danii żeby to lubić. Dla mnie lukrecja wygląda i smakuje jak asfalt…

Niewątpliwą atrakcją są jarmarki urządzane we dworkach i pałacykach. Często jest to jedna z niewielu okazji w roku aby zobaczyć wnętrza tych budowli. Należą one bowiem do prywatnych osób i tylko w niektóre święta są udostępniane do zwiedzania. Świątecznie przystrojone dworki i pałacyki wywierają ogromne wrażenie i mogą być inspiracją do udekorowania własnego domu.

Julemarked - duńskie świąteczne tradycje

Tekst: Anna – Maria Taszek

Julebag czyli kulinarne, świąteczne tradycje bożonarodzeniowe

Grudzień to nie tylko świąteczne lunch’e i jarmarki. To także czas do pielęgnowania duńskich świątecznych tradycji bożonarodzeniowych w gronie rodzinnym. Jedną z takich tradycji jest julebag czyli pieczenie świątecznych ciasteczek kultywowany przez moją rodzinę. W tym czasie spotykamy się, by razem wypiekać vanilje kranse (waniliowe wieńce) czy pebernødder (ciasteczka korzenne). W mojej rodzinie jest to dzień, na który czekamy cały rok, i z którego wracamy z puszkami wypełnionymi domowymi wypiekami spożywanymi przez cały adwent. Największą atrakcją dla naszych dzieci jest nie tylko spotkanie się z kuzynostwem, ale także ciagłe podjadanie surowego ciasta. Zresztą kto z nas tego nie robi?

Æbleskiver i gløgg

Grzaniec czyli gløg i æbleskiver są nieodłącznym elementem grudniowego menu. Królują one na jarmarkach, świątecznych lunch’ach i w duńskich domach. Æbleskiver (dosłownie: plasterki jabłek) obtaczało się kiedyś w cieście i podsmażało na maśle. Te nowej generacji piecze się z ciasta naleśnikowego, które to ciasto nalewa się do specjalnie do tego przystosowanej patelni. Zmieniły też formę na „okrągłe pączki” i nie zawierają one w sobie jabłka. Można upiec jej samemu, bądź też kupić mrożone. Moim zdaniem w procesie ewolucji tego przysmaku nastąpił przerost formy nad treścią. Obecne æbleskiver mają mało wspólnego z tymi tradycyjnymi i nie przypominają ich ani w kształcie ani w smaku.


Poniżej, mam dla Was przepis na orginalne æbleskiver, te które robiło się w XVII wieku i prawdopodobnie do dziś ten sposób króluje na wyspie Als. Nie wymagają one specjalnego sprzętu i wyglądają dokładnie tak jak wskazuje na to nazwa. Niewątpliwie należą one do najsmaczniejszej świątecznej tradycji bożonarodzeniowej.

Æbleskiver

  • 3-4 jabłka
  • 1 jajko
  • tłuszcz do smażenia
  • 300 ml mleka lub wody
  • 200 g mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka cukru
  • szczypta soli
  • do podania: dżem, cukier puder lub cynamon

Wymieszaj razem składniki na ciasto. Jabłka pokrój na plasterki i usuń nasiona. Jeśli posiadasz urządzenie do usuwania gniazd z nasionami zacznij od niego, a dopiero potem pokrój jabłka na plasterki. Rozgrzej masło na patelni. Kawałki jabłek zanurzaj w cieście i smaż z każdej strony, do momentu kiedy nie nabiorą pięknego złotego koloru. Æbleskiver serwować można do kawy lub podawać z grzanym winem.

Smacznego!

Grzane wino – Gløgg

Grzane wino jest nieodłącznym elementem duńskich świątecznych tradycji bożonarodzeniowych. Duńczycy gløgg uwielbiają. Z pewnością przepisu na niego nie zabrakłoby w żadnej książce opisującej duńskie świąteczne tradycje. Pija się go podobnie jak w Polsce w domach lub na bożonarodzeniowych jarmarkach. Klasyczny przepis na grzańca przypomina tego, który pija się w Polsce, choć niektóre przyprawy mogą się różnić. Do zrobienia grzanego wina będziecie potrzebować:

  • 2 pomarańcze
  • 200 ml wody
  • 4 laski cynamonu
  • 15 goździków
  • 1 łyżeczka kardamonu
  • 1/2 łyżeczki czarnego pieprzu
  • 1/2 łyżeczki imbiru
  • 2-4 łyżki brązowego cukru
  • 1 butelka czerwonego wina
  • posiekane migdały i rodzynki

Zacznij od przepołowienia pomarańczy i wyciśnięcia z nich soku do garnka. Dodaj wody i przyprawy, doprowadź do wrzenia i gotuj pod przykryciem około 10 minut. Pozostaw wywar poza lodówką, by nabrał smaku. Następnego dnia wlej wino i podgrzewaj do temperatury około 80 stopni, by alkohol nie zaczął parować. Całą mieszankę przypraw do smaku cukrem, pomarańczami bądź dodatkowo przyprawami. Odcedź całość i serwuj z posiekanymi migdałami i rodzynkami.

Velbekomme!

Ciekawe jesteśmy, które duńskie świąteczne tradycje bożonarodzeniowe przypadły Wam do gustu?

Tekst: Iga Faurholt Jensen

Anna-Maria Taszek

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *