• Menu
  • Menu
Fastelavn - duńskie ostatki

Fastelavn – duńskie ostatki

Dlaczego Duńczycy maltretują koty w majestacie prawa? Kto zostaje Kattekongen? Co jest tłuste w Danii? Czwartek, niedziela czy wtorek? Co się jada w Danii w ostatki? Wszystkiego dowiesz się z tego oto wpisu. Zapraszamy do czytania! Iga i Ania

Fastelavn pochodzi z dolnosaksońskiego (Fasteabend) – fasteaften czyli wieczór przed postem. W staroduńskim nazywany był fastelag, a po szwedzku mówi się fastlag.

Fastelavn było duńskim świętem zawierającym w sobie elementy pogańskiego, wiosennego święta płodności, ale nawiązującym również do chrześcijaństwa. Jest świętem ruchomym powiązanym z obchodami Wielkiej Nocy. Påske (Wielkanoc) wypada każdego roku w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżycowej. Zaś Fastelavn w siódmą niedzielę przed Niedzielą Wielkanocną. Do 1536 roku poszczono w Danii od Środy Popielcowej do Soboty Wielkanocnej, wyłączając wszystkie niedziele. Dawało to w sumie 40 dni i było oczywistym nawiązaniem do poszczącego na pustyni Chrystusa.

Karneval

Fastelavn - duńskie ostatki
Fastelavn – duńskie ostatki

Samo słowo Karneval pochodzi od łacińskiego słowa Carno Vale i oznacza pożegnanie z mięsem. Przez kolejnych czterdzieści dni można było jeść chleb razowy, kleiki na wodzie, klipfisk (suszone, solone dorsze) i świeże ryby. Ksiądz również nawoływał do wstrzemięźliwości seksualnej. Bogaczy stać było na pijaństwo i obżarstwo w czasie karnawału. Mało tego, stać ich było również na opłacenie odkupienia grzechów popełnionych w czasie postu. Krótko mówiąc opłacali kogoś, kto pościł za nich…

Mimo, że Fastelavn (ostatki) w Danii przypada na siódmą niedzielę przed Wielkanocą, to zabawy ostatkowe Duńczycy lubili rozciągać na cały poprzedzający tydzień. W zasadzie nie ma się czemu dziwić. Za ludźmi była długa zima, a przed nimi perspektywa sześciu tygodni postu. Któż nie chciałby się zabawić, upić i najeść do syta przez parę dni?

Fastelavn - duńskie ostatki

Wtorek przed Popielcem nazywany był fedetirsdag (tłusty wtorek), flæsketirsdag (mięsny) lub hvidetirsdag (biały wtorek od białych bułek). Przez wsie i miasta przetaczały się suto zaprawione alkoholem, barwne pochody mieszkańców. Chodzono od domu do domu, od zagrody do zagrody zbierając jadło i napitek na zabawę. Poprzebierani nie do poznania ludzie, grali kogoś kim w rzeczywistości nie byli. Służba grała panów, panowie służbę.

Fastelavn - duńskie ostatki
Fastelavn – duńskie ostatki

Pochody były zarówno piesze jak i konne. Na ulicach byli komicy prześmiewający władze i mieszkańców. Odbywały się przeróżne ostatkowe konkurencje np. tor przeszkód pokonywany na koniu niby nic, ale na koniu siedziało się plecami do przodu…

Inną, dość okrutną muszę przyznać zabawą było obrywanie gęsich szyj. Odbywało się to na Amager, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że zwyczaj miał holenderskie korzenie. Na sznurze wieszało się ptaki głowami w dół. Konni jeźdźcy mieli za zadanie złapać gęś za wysmarowaną smalcem szyję i skręcić jej kark. Na szczęście konkurencja nie przetrwała do dziś.

Fastelavn - duńskie ostatki
Gåserenden, 1680.

Zarówno Kościół jak i władze usiłowały ukrócić te niepohamowane zabawy pijanej gawiedzi.

Fastelavn a Reformacja

Wraz z Reformacją Duńczycy „dostali” równy wstęp do raju. Przestało mieć znaczenie czy się jest biednym czy bogatym, chudym czy grubym, mądrzejszym czy głupszym. Jedynie rozsądne życie ziemskie i zasada predestynacji może zapewnić człowiekowi niebo.

Wraz z nadejściem luteranizmu zaprzestano w Danii pościć ze względów religijnych, ale mimo tego ludność nie zaprzestała od razu świętować fastelavn. W końcu jest to święto nadchodzącej wiosny i płodności. W tym czasie rybacy zaczynają znów wypływać w morze na połów a rolnicy rozmyślać o zasiewach. Co prawda zniesiono wolny od szkoły poniedziałek i z czasem coraz mniej dzieci chodziło w pochodach. Gdzieniegdzie zaczęto obchodzić biały wtorek jako pandekagedagen (naleśnikowy dzień).

Fastelavn - duńskie ostatki
Król Chrystian V

W 1683 roku Król Danii i Norwegii Chrystian V zakazał w Danske Lov pod grożbą surowej kary obchodów fastelavn. Zapewne oprócz względów religijnych, wszak fastelavn ma pogańskie korzenie, władca bardziej obawiał się rozruchów, wywołanych przez zamaskowanych uczestników pochodów. Zagrożenie było ogromne zwłaszcza w nieurodzajne lata. Zakaz został zniesiony dopiero w epoce romantyzmu w XIX wieku, gdy zaczęto pielęgnować tradycje narodowe i zwyczaje ludowe. Obchody fastelavn w Danii zmieniły jednak swój charakter na zabawę skierowaną do dzieci.

Fastelavn - duńskie ostatki

Do dziś z wielu przeróżnych zwyczajów ostatkowych zachowały się praktycznie tylko trzy.

Fastelavn i Czarny kot

W dawnych czasach wierzono, że kot zwłaszcza czarny jest towarzyszem czarownicy tzw. chowańcem. Jest zwierzęciem należącym do ciemnej strony mocy. Duńczycy wierzyli, że jest świętym zwierzęciem księżyca, cokolwiek to miało znaczyć. Uważano, że kot jako zwierzę demoniczne wessało w siebie całe zło, i dlatego należy je zabić zanim nadejdzie wiosna.

Uśmiercając kota miasto chroniło się również przed zarazami. W duńskiej tradycji ludowej złapanego czarnego kota, wsadzano ŻYWEGO! do beczki zawieszonej na drzewie. Zebrani dookoła ludzie uderzali z całych sił kijami w beczkę. Gdy w końcu pękła, a biednemu zwierzęciu nie udało się czmychnąć, był kijami bity do śmierci…

Fastelavn - duńskie ostatki
Tegning af Knud Gamborg i Illustrerede Tidende. 1861-62

Niektóre źródła podają, że ten kto pierwszy uszkodził beczkę mógł być zwolniony w niektórych gminach, nawet i przez cały rok, z płacenia podatków. Ostatni taki akt ulgi podatkowej, został zanotowany w 1743r. przez urzędnika Nielsa Gersdorffa na Amager.

Fastelavn - duńskie ostatki
At ride fastelavn (Illustreret Tidende 1882).

„Slå katten af tønden”

Zwyczaj ten pielęgnowany jest do dziś w przedszkolach i w pierwszych czterech klasach (od zerówki do trzeciej klasy) szkoły. W piątek dzieci przychodzą do szkoły w przebraniu i całe przedpołudnie tworzą maski.

Fastelavn - duńskie ostatki
Fastelavn – duńskie ostatki

W południe uczniowie idą w pochodzie na salę, gdzie czekają na nie fastelavnsboller. Następnie odbywa się zabawa„slå katten af tønden„. Uczestnicy zabawy kolejno uderzają w beczkę. Ten, komu, uda się rozbić dno beczki zostaje Kattedronning (Kocią królową), natomiast ten, kto zrzuci ostatni kawałek beczki zostaje Kattekonge (Królem kocim). Zwycięzcy otrzymują również korony małą Królowa i dużą Król. Zastanawia mnie dlaczego nie zachowano tradycyjnej kolejności – najpierw król a później królowa. Może wynika to z faktu, iż obecnie Danią rządzi królowa?

Na szczęście w beczce jest mnóstwo słodyczy do podziału dla wszystkich. Kot jeśli się tam znajdzie to tylko szmaciany…

W źródłach można wyczytać, że ostatni raz użyto w beczce żywego kota w latach 80 XIX wieku w Reersø na zachodniej Zelandii.

Film przedstawiający obchody fastelavn dzisiaj.

Fastelavnriset

Fastelavn - duńskie ostatki

Fastelavnriset wywodzi się z kultu płodności. Nie ma nic wspólnego z ryżem, jak myślałam na początku mojej duńskiej przygody. Są to natomiast świeże, zielone gałązki brzóz i wierzb. W dawnych czasach przyozdabiane były butelkami do karmienia niemowlaków i w bociany niosące w dziobach noworodki.

Gałązkami będącymi symbolem odradzającego się po zimie życia karły albo starsi w rodzinie chłostali młode kobiety, by zabezpieczyć ciągłość rodu. Biczowano również zwierzęta by się rozmnażały i drzewa owocowe by wydawały obfite plony.

Dzisiejsze rózgi przyozdabiają dzieci w kolorowe wstążki, papierowe koty, maski karnawałowe oraz słodycze. Można je również kupić gotowe w sklepach. Z czasem gałązki straciły jednak swą „magiczną moc zapładniającą”. W przedszkolach dzieci bedąc na spacerze „biczują” budzącą się do życia roślinność. Czynią to, by rok był urodzajny. Fastelavnsriset używane są dziś często do budzenia rodziców w niedzielę ostatkową.

Fastelavnsboller

Zwyczaj przywędrował do Danii z Niemiec. Były to pszenne bułeczki sprzedawane na straganach, serwowane w gorącym mleku lub z kleksem masła w środku. Niby nic szczególnego, ale pamiętać należy, że w dawnych czasach, na przednówku był to z pewnością rarytas, na który niewielu mogło sobie pozwolić. Tak samo zresztą jak na naleśniki…

Współczesne fastelavnsboller są jakby bardziej „wypasione”. Jednym słowem podążyły z duchem czasu. W zasadzie to widziałam w cukierniach trzy rodzaje fastelavnboller. Zamknięte bułeczki pszenne z glazurą wypełnione w środku kremem i podpisane gamledags (stare, tradycyjne).

Ciastka z ciasta drożdżowego (wienerbrød, danish pastry) wałkowane z masłem lub margaryną z różnego rodzaju kremem, posypane cukrem pudrem bądź polane czekoladą. Mnie osobiście przypominają w smaku napoleonki. Przez jedenaście lat mieszkania w Danii, przekonana byłam, że jest to ciasto francuskie…

Trzeci rodzaj to gniazda z ciasta duńskiego wypełnione budyniem, konfiturą, jabłkiem czy marcepanem.

Fastelavn - duńskie ostatki
Fastelavnsboller w formie gniazda z różnymi nadzieniami.

Żeby dostać bułkę dzieci śpiewają piosenkę.

Piosenka śpiewana przez dzieci w celu dostania fastelavnsbolle.

A wy jaką fastelavnsbolle wybieracie? Co myślicie o biciu kota?

Zapraszamy do komentarzy
Iga i Ania

Szczególne podziękowania dla małej Juli w przebraniu tygrysa, za opowieść o współczesnym fastelavn w szkole i rozwianiu piętrzących się w tym temacie moich wątpliwości, i jej ojcu Marcinowi za umożliwienie nam kontaktu.

Tekst: Anna- Maria Taszek

Anna-Maria Taszek

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 comment