„Do 5 maja 1945 czteromilionowa Dania staje się przymusowym domem dla około 250 tysięcy niemieckich uchodźców, uciekających przed armią sowiecką z Prus Wschodnich, Pomorza i krajów bałtyckich. Duńskie władze internują uchodźców w 460 obozach, ściśle strzeżonych i otoczonych drutem kolczastym. W największym z nich, w Oksbøl, w koszarach byłej bazy Wehrmachtu, mieszka 36 tysięcy Niemców. Większość z nich to starsi, kobiety i dzieci. Jedna trzecia ma mniej niż 15 lat.” Agnieszka Rycicka
Dziś w moim cyklu Anna-Maria poleca chciałabym Wam zaproponować duński film „Kiedy nadejdzie wyzwolenie”. Jest to dość świeży utwór, który 24. sierpnia 2023r. miał premierę w Danii. Oryginalny tytuł brzmi „Når befrielsen kommer” i naprawdę mam ogromną nadzieję, że niebawem trafi również na polskie ekrany. Zarówno scenarzystą jak i reżyserem ekranizacji jest Anders Walter znany przede wszystkim z nagrodzonego Oskarem w 2014 roku krótkometrażowego filmu „Helium”. W zasadzie „Kiedy nadejdzie wyzwolenie” jest debiutem fabularnym Andersa Waltera.
W głównych rolach zagrali Pilou Asbæk jako Jacob i Katrine Greis-Rosenthal jako Lis, żona Jacoba. Ponadto w filmie zobaczyć można również Ulricha Thomsen, Mortena Hee Andersena i Jensa Jørn Spottag. Jednak dla mnie najważniejszą rolę zagrał Lasse Peter Larsen, który wcielił się w Sørena, dwunastoletniego syna Jacoba i Lisy. Zapytacie dlaczego? Myślę, że po obejrzeniu filmu zrozumiecie sami.
O czym jest „Kiedy nadejdzie wyzwolenie”?
Ekranizacja jest opowieścią o Danii w czasie niemieckiej okupacji. Najparwdopodobniej inspiracją dla reżysera były wydarzenia z Odense, które miały miejsce miedzy 19 a 21 lutego 1945 roku. Tam to grupa Petera, niemiecka grupa antysabotażowa dokonała egzekucji na czterech duńskich lekarzach, strzelając im w kark.
Film „Kiedy nadejdzie wyzwolenie” przenosi nas na duńską wyspę Fionię, w czasy tuż przed i zaraz po wyzwoleniu. Nasi bohaterowie mieszkają w Ryslinge. Jacob jest najmłodszym w dziejach szkoły dyrektorem. Rodzina cieszy się poważaniem zarówno wśród mieszkańców miasta jak uczniów Højskole i wykładowców. mimo, iż wiek Jacoba wzbudzał wiele wątpliwości wśród członków zarządu placówki, wszystko idzie niespodziewanie dobrze.
Niestety, w miarę spokojne jak na czasy okupacji życie szkoły, nagle zmienia się. Jak później pokazała historia, zmienia się tuż przed samym zakończeniem wojny. W kwietniu 1945 roku Reslinge Højskole zostaje wyznaczona na obóz dla niemieckich uchodźców. Jacob dostaje od nazistowskich władz propozycje „nie do odrzucenia” . W swojej szkole z internatem, w której wciąż przebywają uczniowie, ma „ugościć” ponad setkę niemieckich cywilów. Mowa tu o starcach, kobietach i dzieciach.
Jaką decyzję podejmie zarząd szkoły? Ilu uchodźców naprawdę przyjdzie im przyjąć? Czy wszystko będzie zgodnie z umową? Przed jakimi dylematami stanie rodzina Lisy i Jocoba? Do jakich działań zmusi ich życie jakie to będzie miało dla nich konsekwencje? W końcu jaki wpływ na Sørena będzie miała sytuacja w szkole i działania jego rodziców?
Refleksje po kino-uczcie
Dla mnie przede wszystkim jest to film godny uwagi ze względu na to, że niesamowicie trudna tematyka wojenna została w nim przedstawiona oczami dwunastoletniego dziecka. Poruszone w ekranizacji dylematy nie są po dziś dzień łatwe dla dorosłych, a co dopiero dla nastolatków.
Søren, który wychowywał się w szanującej się i kochającej rodzinie, nagle traci grunt pod nogami. Jego dziecięcej perspektywy, rodzice zaczynają zachowywać się dziwacznie, kompletnie dla niego niezrozumiale. Nawet ośmielę się stwierdzić, że ich zachowanie jest kompletnie nieakceptowalne. Dla dwunastoletniego Sørena, pomimo wojny i niemieckiej okupacji, wszystko było do tej pory czarne lub białe. Nagle w kwietniu 1945 wszystko się zmienia. Jego rodzice, często w tajemnicy przed sobą podejmują różne działania, niezrozumiałe dla dziecka. Chłopiec sam musi znaleźć odpowiedz na pytanie co jest dobre, a co złe. Kto jest kolaborantem, a kto bohaterem? Przede wszystkim jednak musi sam stwierdzić, gdzie są granice człowieczeństwa. Czy będzie w stanie zrozumieć swoich rodziców i im wybaczyć?
Ponad to film ukazuje co się tak naprawdę działo w Danii w czasie niemieckiej okupacji i zaraz po wyzwoleniu. Czy naprawdę nie było tu żadnego, jak zwykli twierdzić Polacy ruchu oporu? Dla mnie”Kiedy nadejdzie wyzwolenie” to przede wszystkim opowieść o nie bezpodstawnie noszącym miano „Hævnens time”, czyli „Godziny zemsty” okresie w historii Danii.
Zachęcam do obejrzenia filmu, gdy tylko pojawi się na polskim ekranie.
Tekst: Anna-Maria Taszek
Zostaw komentarz