• Menu
  • Menu

Sankthansaften, czyli Noc Świętojańska w Danii

Czy Duńczycy wierzą w tajemne moce? Co oznacza Sankthansaften? Kiedy się go obchodzi? Dlaczego w Danii w XXI wieku poluje się na czarownice? Kogo i dlaczego pali się na stosie? Tego dowiecie się z nowego felietonu. Zapraszam na Via Skandynawia.

Sankthansaften jest niczym innym jak znaną w Polsce Nocą Świętojańską. Pamiętam jakie ogromne wrażenie wywarły na mnie obchody Sobótki w dzieciństwie. Niestety widziałam je tylko w filmie „Nad Niemnem”. Zapewniam, że z wielką przyjemnością poszukałabym kwiatu paproci czy popuszczała wianki na wodzie. Zresztą któż z nas nie pośpiewałby znanych wszystkim pieśni przy ognisku? Szkoda, że w Polsce ta, jak i wiele innych tradycji ludowych powoli zanika. W przeciwieństwie do Polaków, Duńczycy kultywują sankthansaften ochoczo, pomimo, że od 1770 roku nie jest to już świąteczny dzień wolny od pracy. Co więcej, w przeciwieństwie do swoich sąsiadów obchodzą go dokładnie wieczorem 23 czerwca. Natomiast w Szwecji obchody midsommerdag zostały przeniesione w 1953 roku na najbliższą sobotę, tak by biesiadnicy mogli pić i tańczyć do upadłego.

Sankthansaften, Laurits Tuxen "St. Hansblus på Skagens strand", 1905
Laurits Tuxen „St. Hansblus på Skagens strand”, 1905

O Sankthansaften słów kilka

Przesilenia słoneczne czczone były niemalże przez wszystkie ludy pogańskie. Po przyjęciu chrześcijaństwa Kościół zarówno katolicki, jak i luterański po reformacji w 1536 roku, usiłowały wykorzenić te pogańskie obrzędy. Ponoć w 1560 roku na spotkaniu pastorów w Roskilde postanowiono zapisywać nazwiska uczestników obchodów. Następnie miano je zgłaszać do królewskiego sędziego, by ten wyciągnął surowe konsekwencje wobec biesiadników. Działania władz kościelnych nie przyniosły jednak porządnych efektów. Rytuały związane z kultem słońca były bardzo mocno zakorzenione w tradycji ludowej. Podjęto zatem próby zasymilowania kultu pogańskiego do wierzeń chrześcijańskich. Czynił to zarówno Kościół katolicki jak i protestancki, o czym świadczy chociażby pismo Pedera Palladiusa. Ten pierwszy luterański biskup zelandzki przykazał w 1543 roku pastorom, żeby kazania w dniu 23 czerwca nauczały o życiu i śmierci Jana Chrzciciela, chrześcijańskiego kaznodziei.

Jan Chrzciciel , obraz Tycjana
Jan Chrzciciel , Obraz Tycjana

W rezultacie obchodzimy co roku 24 grudnia Wigilię Bożego Narodzenia (Jul) oraz 23 czerwca wigilię urodzin Jana Chrzciciela (sankthansaften). Tak więc panowie podzielili między siebie rok. Jezusowi przypadł w udziale najkrótszy dzień roku, bowiem po wigilii Bożego Narodzenia dnia przybywa. Janowi przypadł zaś najdłuższy, po którym słońce zachodzi z dnia na dzień coraz szybciej. Niejako do tego „podziału” nawiązuje sam Jan. Gdy przyszło mu rozstrzygnąć spór między Jezusem a swoimi uczniami, o to kto ma prawo udzielać chrztu, powiedział do tych ostatnich:

Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał.” J 3,30

Natomiast dziwić może fakt, iż świętujemy urodziny Jana. Przecież zazwyczaj czci się datę śmierci świętych, jako dzień przybycia do nieba. Kościół zrobił wyjątek jedynie dla Jana i Matki Boskiej. Wynika to z tego, iż oboje urodzili się bez grzechu. Bowiem oczyszczenie Jana z grzechu nastąpiło, gdy był w łonie matki. Ciężarną Elżbietę odwiedziła wówczas Maria. Jan na słowa powitania „zatańczył” w łonie matki. Opowiada o tym fragment biblii Nawiedzenie Elżbiety.( Łk 1, 39-56 Nawiedzenie Elżbiety przez Maryję)

Pochodzenie duńskiej nazwy

Jak już wcześniej wspomniałam 24 czerwca to urodziny świętego Jana Chrzciciela, po duńsku nazywanego Sankt Johannes Døberen. Skąd zatem wziął się Hans ? Otóż jest to skrócona, pochodząca z Niemiec, potoczna forma imienia Johannes. Dziś w zasadzie funkcjonuje też jako odrębne imię. Zatem sankt Hans czyli święty Johannes Døberer i aften czyli wieczór, bo święto obchodzimy w wigilię świętego Jana składają się na nazwę sankthansaften. Jednak zanim Harald Sinozęby przyjął chrzest w 965 roku, a właściwie, to dopóki Dania nie została schrystianizowana, co nastąpiło zdecydowanie później, letnie przesilenie słoneczne nazywano midsommerdag lub Jønsmesse. Samo imię Johannes w krajach Północy pojawia się dopiero około roku 1100. W miarę upływu czasu przechrzczono Midsommerdag w Johanesdag.

Magiczne moce sankthansurt

Jednym z najważniejszych, zwłaszcza dla młodych, duńskich panienek kwiatków był tej nocy sankthansurt (sedum telephium) czyli znany nam w Polsce rozchodnik karpacki. W Danii nazywano go również ziołem miłości. Dlaczego akurat ta roślina, stosowana dziś w leczeniu hemoroidów, krwotoków z nosa i oparzeń miała według Duńczyków szczególną moc przepowiadania przyszłości? Nie umiem odpowiedzieć. Faktem natomiast jest, że młode dziewczęta umieszczały dwie sadzonki, jedną za siebie, a drugą za upatrzonego chłopca w dachu krytym strzechą. Jeżeli rośliny rosły w w swoim kierunku, była to dobra wróżba dla związku, jeżeli w przeciwne strony związek nie miał przyszłości. Młodzi kawalerowie często, czy to w obawie przed rozpadem relacji czy dla draki splatali obie roślinki razem. Według mnie zachowanie typowe raczej dla kobiet…

Ale nie tylko pannom rozchodnik miał coś do obwieszczenia. Bowiem, gdy zasadziła go mężatka, a roślina wypuściła pędy boczne wróżyło to potomstwo. Samotnym kawalerom kierunek wzrostu rośliny oznajmiał, w której części wsi mają szukać żony.

W sankthansaften również święte źródła potrafiły przepowiadać przyszłość. Jeśli panna nalała wodę z takiego źródła do wiadra, to podczas, gdy zegar wybijał północ mogła ujrzeć w wodzie w wiadrze odbicie swojego przyszłego męża.

Według wierzeń ludowych deszcz w dzień świętego Jana zapowiadał urodzajny rok, miało bowiem padać przez kolejne 40 dni. Co prawda niekoniecznie dobrze to wróżyło zbiorom orzechów laskowych…

W dawnych czasach ludzie uważali, że w Noc Świętojańską cała natura ma szczególne moce. Pochodzić one miały od promieni, coraz dłużej w ostatnich miesiącach, świecącego słońca. Dlatego też znachorzy czy zielarki zbierali większość ziół leczniczych właśnie w Wigilię Świętego Jana. Tymi ziołami leczyli potem ludzi przez cały rok.

Sankthansaften i święte źródła

Innym obyczajem sankthansaften były pielgrzymki do świętych źródeł. Wierzono bowiem, że w tą szczególną noc woda w źródłach przeistacza się w lekarstwo. Jedni wędrowali by się jej napić, inni by się w niej wykąpać. Wszyscy natomiast musieli spędzić noc przy źródle, a rankiem złożyć mu ofiarę. Często były to pieniądze. Zapewne stąd wziął się kultywowany po dziś dzień w całej Europie zwyczaj zaśmiecania monetami słynnych fontann. Biedni ludzie nierzadko wyławiali te pieniądze po odejściu pielgrzymów. Ponoć na Fioni ktoś pomysłowy położył na dnie Sankt Regisse rodzaj drewnianego podłoża, które nie pozwalało wrzuconym monetom zatapiać się w mule. Znana jest też historia pastora w Vendsyssel (północna Jutlandia), który wyławiał pieniądze siatką z Sankt Thøgers.

źródło w Roskilde
Źródło w Roskilde

Nawet sam król Christian IV odnotował w swoim dzienniku w 1639 roku pielgrzymkę z zamku Frederiksborg do źródła św. Lenisa, gdzie pił wodę źródlaną, a jako ofiarę podarował biednym 150 risedaler (złotych talarów). Wiadomo, że król pielgrzymował również do źrodła św. Sørena przy kościele w Kippinge na wyspie Falster. Natomiast ciekawym jest fakt, iż kapelan kościoła, który podczas nocy świętojańskiej był wręcz oblężony przez pielgrzymów, twierdził, że za wszystkim stoi sam diabeł, bo Kippinge nie jest żadnym miejscem świętym.

Sankthansaften – jarmarki świętojańskie

Wraz z pielgrzymami pojawiali się w imię zasady, popyt rodzi podaż wędrowni handlarze kuglarze i artyści. Z czasem z okazji sankthansaften zaczęły odbywać się kiermasze. Jednym z najsłynniejszych jarmarków świętojańskich w Danii jest powstały w pobliżu źródła Kirsten Pils w XVIII wieku park rozrywki Dyrehavsbakken. Pierwsza wzmianka o tym znajdującym się na północ od Kopenhagi źródle pojawia się w 1768 roku z powodu pojawienia się tam szwedzkiej królowej Zofii Magdaleny Oldenburgskiej, córki króla Danii i Norwegi Fryderyka V.

Dyrehavsbakken.

Kirsten Pils było tak popularne, iż obawiano się, że zostanie „wypite to dna”. Nie mniej rozchwytywane, natomiast zdecydowanie mocniejsze były trunki sprzedawane w budach straganowych. W dramacie ” Sankt Hansaften-Spil” Oehlenschläger z 1803 roku można przeczytać, że mieszkańcy Kopenhagi bali się przychodzić do źrodła w dniu otwarcia w sankthansaften, bo był to dzień dla lubiącego upić się do nieprzytomności i rozrabiającego motłochu. Eleganccy, zamożni mieszkańcy stolicy odbywali swoją pielgrzymkę do źródła 2 lipca. W dawnych czasach był to bowiem ostatni dzień ich otwarcia.

O świętości wody źródlanej dyskutować nie mam zamiaru. Faktem jednak jest, że w Danii występują różnorodne źródła. Jedne są bogate w żelazo, inne w wapń, kwas węglowy czy rad. Prof August Krogh mając domek letniskowy w okolicy zdecydował się zbadać zawartość źródła Boes w okolicy Lynæs na północy Zelandii. Boes zasłynęło jako źrodło leczące choroby oczu i według profesora zawierało brom, który wspomaga leczenie stanów zapalnych. Zresztą, w Polsce mamy około 45 miejscowości uzdrowiskowych, więc akurat Polaków do leczniczych właściwości wód przekonywać chyba nie ma potrzeby.

Sankthansaften bål i blus

Heksesabbat på Brocken, på tysk, dansk og norsk også kaldt Bloksbjerg
Zlot czarownic na Brocken.

Sankfhansaften bål to nic innego jak ogniska świętojańskie, których łuna rozciągała się nad całą Europą. Dlaczego tak się działo? Otóż, niezależnie od języka, panującego ustroju czy wyznawanej religii w dawnych czasach wierzono w magiczną moc ognia i płomieni (blus). Ludzie uważali, że w święte noce takie jak zielone świątki czy przesilenia słoneczne moce nieczyste są szczególnie aktywne.

Według wierzeń ludowych wszelkie trolle, diabły czy czarownice zbierały wtedy zioła potrzebne do odprawiania czarów oraz warzenia tajemnych mikstur. Rzucały również uroki o niezwykłej mocy. Najważniejsze jednak jest to, iż w takie noce latały na sabaty odbywające się w kościele w Tromsy albo na szczycie Brocken w górach Harzu. I właśnie z powodu tych przelotów nocujący przy świętych źródłach ludzie palili na pagórkach ogniska. Ogień bowiem miał moc nie tylko ogrzewającą, ale przede wszystkim oczyszczającą i odstraszającą.

Ufano, że gdy czarownica zobaczy ogień nie zechce zrobić sobie postoju przy źródle wsród pielgrzymów. Dlatego też ogniska te były olbrzymie. Palono na nich pozostałe po zimie stogi słomy, drewniane, nienadające się już do użytku skrzynie i gałęzie przyniesione z lasu. Niektórzy ustawiali nawet parę beczek smoły w wysoki słup, żeby ogień był widziany wysoko w górze. Płonącymi pochodniami młodzieńcy malowali w powietrzu obrazy niczym P.S. Krøyer pędzlem na płótnie. Przy ognisku suszono się po leczniczych kąpielach w źródłach, tańczono i cieszono się z życia. Ogniska ogrzewały i łączyły pielgrzymów.

Samuel Joensen-Mikines
Samuel Joensen-Mikines „Sankt hans bål”

W Danii ścisłe połączenie tradycji palenia ognisk z obchodami nocy świętojańskiej nastąpiło dopiero po roku 1700. Ma to oczywisty związek z przejściem z kalendarza juliańskiego na gregoriański. Nagle w zielone świątki czy w Noc Walpurgi, na północy Europy było za zimno by siedzieć przy ognisku. 11 dni różnicy zrobiło swoje.

Sankhanshexen czyli czarownice na stos!

Ostatnia egzekucja czarownicy

Zwyczaj palenia czarownic na ogniskach świętojańskich jest w Danii stosunkowo nowy. Pierwsza wzmianka o tym pochodzi z lat 20 XX wieku. Nie przypadkowo miało to miejsce w okolicach Kalundborga, leżącego na zachodzie Zelandii. Bowiem w tamtejszej stoczni w czasie I wojny światowej zatrudnieni byli niemieccy pracownicy. A jedynymi miejscami w Europie, gdzie palono w noc świetojańską kukły imitujące czarownice były wówczas Niemcy i Austria. Wniosek więc nasuwa się sam.

Na koniec przypomnę tylko, iż ostatnia domniemana czarownica została w Danii ścięta, a następnie spalona 3 kwietnia 1693 roku. Egzekucja Anne Palles z Tåderup odbyła się w Nykøbing Falster za panowania Fryderyka IV.

Fryderyk IV sankthansaften
Fryderyk IV 1671-1730

Legenda o powstaniu Źródła Heleny w Tisvilde

Dawno, dawno temu w Szwecji mieszkała pobożna księżniczka o imieniu Helene. Bandyci zamordowali ją, a ciało wrzucili do morza. Wtem z dna morza wynurzył się ogromny kamień i wyniósł zwłoki Helene na powierzchnię wody. Tak denatka dryfowała na kamieniu przez morze, aż w końcu dotarła do Tisvilde, leżącego na północy Zelandii, gdzie znaleźli ją miejscowi rybacy. Byli to dobrzy ludzie więc postanowili przetransportować zwłoki Helene do kościoła w Tibirke, by pochować ją po chrześcijańsku.

sankthansaften-czyli-dunska-sobotka
źródło Helene

Zrobili nosze z drzewa i płótna, by przenieść na czymś ciało. Droga prowadząca zboczem góry była ciężka. Jednakże góra otworzyła się przed tragarzami tworząc łatwy do przejścia wąwóz. Gdy zmęczeni, chcąc chwilę odsapnąć położyli nosze na ziemi, wytrysnęła z tego miejsca woda. Podnieśli więc Helenę i poszli dalej w stronę kościoła. Niestety po drodze, któremuś chłopu wyrwało się kilka niecenzuralnych słów. Tego już pobożna Helena mimo, że martwa znieść nie mogła. Nosze zatem wyślizgnęły się rybakom z rąk i powoli opadły na ziemię. W miejscu, gdzie nosze dotknęły ziemi pobożna denatka została pochowana, na otwartej przestrzeni, kilkaset metrów w głąb lądu, daleko od kościoła.

Źródło Helene jest jednym z najsłynniejszych w Danii. Mówiono, że ma moc uzdrawiania nieuleczalnie chorych. Trzeba było tylko w nocy 23 czerwca przybyć do źródła, nabrać dokładnie tyle wody, ile j było się w stanie wypić w ciągu nadchodzącej nocy. Następnie należało udać się na grób Helene i leżąc na nim powinno się wypić wodę. Rano człowiek był uzdrowiony. Zanim pielgrzymi udali się z powrotem do domu powinni byli nabrać do małego woreczka ziemię z grobu kobiety i przez cały rok nosić woreczek na piersi.

Midsommertræ – drzewko sobótkowe

Drzewo sobótkowe
Jægersborg Dyrehave – jedno z największych drzew w Danii o obwodzie 10,4 m.( Foto copyright © by Kaj Halberg )

Na wyspach Lolland i Falster istniał zwyczaj przystrajania wybranego w danej wsi czy mieście drzewa. Przed wigilią św Jana mieszkańcy wyplatali wieńce i zbierali kwiaty, którymi następnie zdobili drzewo. W Toreby na wyspie Lolland robiono co roku wielki zielony wieniec zwany koroną. Następnie umieszczano go na czubku drzewa. Natomiast Kettinge słynęło z ozdób wielokrotnego użytku. Widocznie jego mieszkańcy wyprzedzali swoje czasy i byli bardzo ekologiczni. W nocy, przy dźwiękach ludowej muzyki tańczono wokół pięknie ozdobionego drzewa.

sankthansaften-czyli-dunska-sobotka
Midsommertræ

W zasadzie to na Zelandii też istniał zwyczaj przyozdabiania drzew. Dotyczy to zwłaszcza tych, które rosły w pobliżu źródeł. Pielgrzymi zostawiali na nich bowiem swoje bandaże i różne inne chorobowe utensylia. Jednak najbardziej znanym na Zeladnii drzewem jest, „mądre drzewo” w Leestrup. Za mądre uważano drzewo, którego rozdwojony pień zrósł się u góry, tworząc poniżej otwór. Przejście w noc świętojańską przez ten otwór uwalniało człowieka od jednej z dolegliwości bądź wad. Wierzono również, iż pozostawienie drzewu własnego ubrania w ofierze, przywiązuje chorobę czy wadę do niego. Do dzisiaj „mądre drzewo ” w Leestrup jest obwieszone przeróżnymi częściami garderoby.

Drzewo sobótkowe
Drzewo sobótkowe

Sankthans koen – świętojańska krowa

W środowiskach rolniczych to krowy miały szczególną pozycje w czasie obchodów nocy świętojańskiej. Pierwsze wzmianki o tym pochodzą z XVII wieku , ostatnie zaś z początku XX. Zwyczaj znany również w Holandii, Niemczech i Francji kultywowany był w Danii tylko na północy Jutlandii w Vendssysel. Młodzieńcy stroili krowy wieńcami z ziela świętego Jana czyli dziurawca. W późniejszych latach wyplatano nawet specjalne uprzęże z liści buku i peoni. Krowie wieńce po sobótce wieszano na dachu stodoły. Miały one chronić bydło zarówno przed ciemnymi mocami jak i przed chorobami.

sankthansaften-czyli-dunska-sobotka

Uroczyście przystrojone krowy były prowadzone przez odświętnie ubranych w białe koszule i czerwone wstążki młodzieńców. Towarzyszyły im dziewczęta w odświętnych fartuchach. W niektórych wsiach chłopcy nagradzani byli drobnymi monetami za pokazy krów, w innych organizowano wyścigi z krowami, a nagrodą był tytuł króla lub cesarza. Konkurowano również o tytuł najlepszego „dekoratora”, wygrywał oczywiście ten chłopak, którego krowa miała najpiękniejszą uprzęż.

Sankthansaften eksponaty

W Museum Narodowym w Kopenhadze znajduje się pewien ciekawy eksponat związany z obchodami Sankthanssften w Øreslev na Zelandii. Mianowicie jest to drewniana głowa Jana Chrzciciela i 3 ludzkie kości ułożone na tacy. Niewątpliwie w Noc Świętojańską była ona noszona w procesji do świętego źródła. Sama głowa pochodzi z około 1450-1500 roku. Natomiast taca datowana jest na 1625 rok, co świadczy o kontynuacji zwyczaju po reformacji 1536 roku.

Sankthansaften czyli duńska Sobótka Głowa i kości Jana Chrzciciela
Głowa Jana Chrzciciela z Øreslev na Zelandii.

Na zdjęciu poniżej widnieje datowany na 1300 rok, szkliwiony ceramiczny dzban z czerwonej glinki. Znaleziono go w źródle „Świętego Jana” w Roskilde. Najprawdopodobniej upuścił go do wody pielgrzym, gdy usiłował napić się ze świętego źródła. Naczynia z wielokolorową dekoracją robiono we wschodniej Danii (Østdanmark) czyli na terenach obejmujących Zelandię, Lolland, Falster, Møn, Bornholm.

Kande af glaseret, rødbrændt lertøj fundet i Skt. Hans kilde i Roskilde, hvor den må være tabt af pilgrimme, der ville drikke af kildens hellige vand. Kanderne med den pålagte, flerfarvede dekoration er lavet i Østdanmark. Datering: o. 1300 (foto: Ukendt)
Muzeum Narodowe w Kopenhadze

Dziś z tych wszystkich ciekawych duńskich tradycji zachowały się jedynie ogniska z płonącymi czarownicami. Oczywiście Duńczycy organizują również pracownicze juble pod nazwą sommerfest. Odbywają się one podobnie jak w Szwecji w weekend.

A wy jak spędzicie tegoroczną Noc Świętojańską? Może warto byłoby pokazać dzieciom wigilię św. Jana w starodawnym, duńskim bądź polskim stylu?

Zainteresowanych duńskimi tradycjami zapraszamy do zakładki Tradycje

Pozdrawiamy Iga i Ania

Tekst: Anna-Maria Taszek

P.S. Wszystkim Janom życzę wszystkiego najlepszego, szczególne uściski wysyłając mojemu rodzinnemu ulubieńcowi Jaśkowi!

Szczególne podziękowania dla przyjaciela ze szkolnej ławy, Daniela Siembidy, za cierpliwe rozwiewanie wątpliwości dotyczących Jana Chrzciciela.

Bibliografia

  1. Bog om års og dage, Mogens Eilersten Politikens Forlag, Copenhagen 1994, S. 119-120
  2. Det Festlige År, Irøn Piø, Forlaget Sesam1997,S. 106-114
  3. https://natmus.dk/historisk-viden/temaer/fester-og-traditioner/sankt-hans/
  4. https://biblia.deon.pl/

Anna-Maria Taszek

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *